piątek, 2 marca 2012

Mikrokosmos - bliskie spotkania III stopnia - fruczak gołąbek i nastrosz lipowiec

Fruczak gołąbek

Ten nasz "koliberek" ma w zwyczaju pojawiać się w ogrodzie w ciągu dnia co zawsze wzbudza spore zainteresowanie. Jest pierwszym gatunkiem jaki nasuwa się na myśl entomologom i myślę, że też ornitologom kiedy ktoś zgłasza, że widział w Polsce kolibra. Co ciekawe poza tym, że motyl ten żeruje za dnia to jeszcze układ włosków na końcu odwłoka przypomina upierzenie ogona u ptaków. Obserwacja tego wdzięcznego stworzonka we własnym ogrodzie to sama rozkosz. Na znalezionym zamieszczonym zdjęciu fruczak odwiedza budleję Dawida ale w ukwieconym ogrodzie nie gardzi również pelargoniami, fuksjami, wiciokrzewami i wieloma innymi gatunkami kwitnącymi w porze jego występowania. Jest to kolejny motyl z tych, których gąsienic nie było dane mi poznać :-(


Nastrosz lipowiec




Dzięki starej lipie rosnącej na podwórku przed domem miałem kilkakrotnie przyjemność spotkać się z tym panem. Najczęściej odbywa się to mniej więcej tak. Korzystając z pięknej pogody relaksuję się w cieniu lipy i słucham ćwierkania wróbli buszujących w jej koronie. Nagle zamiast wesołych świergotów słychać szamotanie, głośniejszy skrzek przerażenia i na kostce pod koroną drzewa rozlega się ostatecznie klask spadającej gąsienicy. Gąsienice znoszą upadek na kostkę betonową bardzo spokojnie a spłoszone wróble próbują ogarnąć co się stało, że obiad zamiast grzecznie dać się zjeść zaczął je atakować. Okazuje się, że te niewinne larwiątka wcale nie są takie bezbronne na jakie wyglądają. Mają mocną grubą skórę i dość mocny chwyt tylnych odnóży. Mój kuzyn miał okazję się o tym przekonać kiedy jedna z gąsienic zamiast na kostce wylądowała na jego koszulce. Próbowaliśmy ją oderwać ale gąsienica wyraźnie oponowała zaciskając coraz mocniej odnóża na koszulce. Kiedy udało się ją w końcu oderwać zaczęła jak szalona wyginać się na boki to w jedną to w drugą stronę. No wariatka jakaś - potem nikt nie miał ochoty brać jej do ręki więc trafiła do słoika razem z liściem lipy który podstawiony szybko zastąpił jej koszulkę kuzyna. 







1 komentarz:

  1. też spotkałam tego pana (tą panią?), jak maszerował dziarsko po chodniku, przeniosłam go na trawnik, ale rzeczywiście wyginał śmiało ciało ;)

    OdpowiedzUsuń