Od lata tego roku nie daje mi spokoju sprawa doboru gatunków jakimi obsadzono w Poznaniu kościół pw. Maryi Królowej na Wildzie. Szczególnie rażą mnie najświeższe dosadzenia: surmie i miłorząb. Sprawa "gniotła" mnie na tyle, że postanowiłem ją tu opisać i wtedy okazało się, że wcześniejsze nasadzenia są dobrane z zadziwiającym wyczuciem i poszanowaniem tradycji, ale może po kolei...
Oto w/w kościółek.
Krótka historia: Wybudowany w 1907 dla niemieckiej ewangelickiej wspólnoty pw. św. Mateusza. W lutym 1945 r. kościół przejęli Polscy katolicy, traktując go jako rekompensatę za zniszczenie przez Niemców w 1939 r. rozpoczynającej się nieopodal budowy kościoła. Od 1 sierpnia 1993 roku przy kościele utworzono samodzielną parafię.
Od strony ulicy Górna Wilda umieszczono przy kościele kompozycję, której głównym elementem jest jabłoń ozdobna podsadzona jałowcem sabińskim, kompozycję uzupełnia żywotnik zachodni, dereń biały o dwubarwnych liściach i pięknie wybarwiającej się korze, która na tle zieleni jałowców stanowi istotny aspekt dekoracujny zimą oraz ogniki. Mamy więc tu pięć elementów kompozycji, które zapewniają jej atrakcyjny wygląd przez cały rok.
Wiosna: kwitnąca jabłoń o czerwono wybarwionych młodych liościach, kremowo-białe baldachy kwiatów ognika i derenia, wszystko podkreślone zielenią płożącego jałowca.
Lato: podkreślona dwubarwnymi liśćmi dereni zieleń jałowców, ogników i żywotnika jest oprawą dla czerwono nabiegłych liści jabłoni.
Jesień: owoce ogników wybarwiają na jaskrawy, żółty kolor, jabłoń po opadnięciu liści ukazuje czerwone drobne jabłuszka, liście dereni przyjmują barwy od żółtej przez pomarańcz do czerwieni a opadając ukazują czerwone gałązki, dodatkowy aspekt stanowią niebieskie szyszkojagody jałowca i białe owoce dereni.
Zima: czerwień pędów derenia kontrastuje z zielenią jałowców.
Jak dla mnie majstersztyk a to dopiero warstwa wizualna. Przejdźmy teraz do tego co w przypadku zieleni przykościelnej najważniejsze - znaczenia symboliczne.
Krzewy i drzewa liściaste- budząc się do życia w okresie wielkanocnym przypominają o zmartwychwstaniu.
Jabłoń- pierwsze i najbardziej oczywiste skojarzenie to malowidła, na których w europie była przedstawiana jabłoń jako drzewo poznania dobra i zła, drzewo z którego owoc Ewa podała Adamowi przypominające o niedoskonałości człowieka ale jabłoń z racji swej formy może również symbolizować drzewo życia, rosnące po środku Edenu a i tu znajdujące się po środku kompozycji. Oba te skojarzenia odnoszą się do Raju przypominając o wyjątkowości terenu wokół świątyni. W końcu jabłoń rodzi jadalne owoce, niosąc ze sobą całą symbolikę jaką w wierze chrześcijańskiej one posiadją: owoce Ducha Świętego, owoce pracy ludzkiej, potomstwo a także znak demaskujący fałszywych proroków:
"Miejcie się na baczności przed fałszywymi prorokami. Oni przychodzą do was w przebraniu owczym, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z cierni lub figi z ostów." (Mt: 7,15-20)
Ognik- ciernisty krzew pokrywający się jaskrawymi owocami, czyż nie przywodzi na myśl korony cierniowej i męki Jezusa? Owoce natomiast przypominają, że męka ta nie poszła na marne i przyniosła nam także owoce - odkupienie grzechów.
Jałowce i Żywotnik- jako rośliny zimozielone uznać je można za symbole życia wiecznego.
Dereń biały - jako gatunek nie posiada znaczenia symbolicznego ale jako krzew liściasty budzi się do życia na wiosnę, owocuje a w czasie świąt Bożego Narodzenia jego gałązki są intensywnie czerwone.
Z lewej strony wejścia do kościoła znajduje się jeszcze jedna godna uwagi kompozycja: brzoza porośnięta bluszczem, widok żadki ale jakże pasujący do miejsca w którym możemy go oglądać.
Strona wizualna to ciemnozielone liście bluszczu pięknie kontrastujące z białą korą oraz przebarwiającymi się jesienią na żółto liśćmi brzozy.
Strona symboliczna: Brzoza o płaczącym pokroju i siwej korze w poezji polskiej często była analogią matki opakującej synów pochłoniętych przez wojny, ale kiedy dodamy do tego bluszcz, który w chrześcijaństwie jako zimozielony symbolizuje nieśmiertelność lub życie wieczne, wyłania nam się obraz silnego symbolu maryjnego. Oto brzoza niczym Maryja opłakująca swego syna daje podporę temu, który pokonał śmierć i dzięki niej wzrasta ku niebu. Coś takiego w Polsce poświęconej Maryji - aż dziw, że takie zestawianie nie znajduje się przed każdym kościołem :-)
Niestety nie mam pojącia czy to geniusz projektanta, który po mistrzowsku połączył efekt wizualny z wymiarem duchowym założenia czy tylko moja nadinterpetacja :-) Może chodziło tylko o to, by było ładnie i swojsko - nieważne. Najgorsze jest to, że ostatnio kompozycję wzbogacono surmiami i miłorzębem. Skąd taki dobór gatunków?! Dlaczego surmia, czy jak kto woli catalpa? Dlaczego nie klon zwyczajny "Globosum"? Efekt prawie identyczny a klon to gatunek rodzimy, zakorzeniony w naszym krajobrazie, nawiązuje do tradycji, która od wieków powiązana jest z chrześcijaństwem, no i idealnie dostosowany do naszego klimatu.
I w końcu...DLACZEGO MIŁORZĄB??? Nie dość że nie nasz, to jeszcze tradycyjnie sadzony od wieków przy świątyniach i klasztorach buddyjskich. Znany w azji jako drzewo dziadka i wnuka (późne wchodzenie w okres owocowania - jak dziadek posadzi drzewo to dopiero wnuki będą z niego jadły owoce). Święte drzewo innej religii z dalekiej Azji ląduje sobie w Poznaniu przy ponad stuletnim kościele w środku tak znakomicie ułożonej kompozycji. Dlaczego???...